kontakt o nas intro kronika makulatura archiwalia filmy

Paweł Łubowski, „Pejzaż morski z odpływem”, ceramika sanitarna, 1994, własność Zachęty Szczecińskiej. Fot. Dzięki uprzejmości Zachęty Szczecińskiej
Paweł Łubowski, „5/50”, wystawa „Pustki” Yves’a Kleina i pilnujących ją dwóch strażników w Galerii Szyperska w 2009 r. Fot. Archiwum Galerii Szyperska
Paweł Łubowski, „Ucieczka figur geometrycznych z obrazu suprematycznego”, projekcja w ramce cyfrowej faz powstawania obrazu, 2015. Fot. Archiwum autora
OKNA PAMIĘCI
MALARSKIE ZAPISKI PAWŁA ŁUBOWSKIEGO

Piotr Wełmiński

Dwugłos w sprawie wystawy „Paweł Łubowski – Malowane historie” w galerii Profil https://www.youtube.com/watch?v=2wb2fGwOi14

Jaka zachodzi relacja pomiędzy tym co jest namalowane, a samym malowaniem? Od czasu wynalazku pisma środek ciężkości przesuwał się w stronę skończonego dzieła. Obraz stał się zamkniętym ograniczonym ramami komunikatem opisującym nasz świat. W niektórych językach wyraz „przedstawiać”, etymologicznie powiązany jest ze słowem „ograniczać” [1]. Jego powstawanie przestało być sposobem przekazywania treści. W czasach nowożytnych, gdy umiejętności posługiwania się pismem rozpowszechniły się na szerszą skalę zapomniano o funkcji tworzenia obrazu na rzecz tego co się dzieje z nim później – w jego odbiorze i „obrastaniu” w różne interpretacje. W pracowniach malarskich kładziono jedynie nacisk na rzemieślniczą biegłość, by sprawnie przekazać przesłanie zawarte w obrazie, a rzecz uległa radykalizacji wraz wynalazkiem fotografii. Dzisiaj można jeszcze dostrzec relikty tego innego starszego sposobu kreacji obrazu w kościele prawosławnym, gdzie malowanie ikon jest formą modlitwy.

W połowie XX wieku po szoku II wojny światowej próbowano nawiązując do kultur pierwotnych wskrzesić ten zapomniany przez jednoznaczność i racjonalizm słowa pisanego inny sposób tworzenia przekazu wizualnego. W Stanach Zjednoczonych inspirując się sztuką Indian, ale i ulotną sztuką wschodu powstaje action painting. W Europie pod wpływem sztuki dalekowschodniej kaligrafii powstaje malarstwo gestu. Sam proces powstawania obrazu stawał się wówczas pewnego rodzaju teatrem, a skupienie uwagi na postaci artysty, a nie na jego dziele spowodowało ewolucję ku sztuce happeningu, akcji i performansu. Twórca jako demiurg czy szaman w rytualnym transie stał się najważniejszy, a obraz tylko czymś drugoplanowym – rekwizytem, by stać w końcu jedynie „reliktem” wydarzenia. Przykładem zmian w myśleniu o sztuce niech będzie pokaz Georges’a Mathieu „Hommage Au Connetable de Burbon” w jednym z wiedeńskich teatrów w 1959 roku, który zainspirował młodych artystów inicjując powstanie akcjonizmu wiedeńskiego. Był to czas kryzysu malarstwa. Wszędzie obwieszczano jego śmierć - upadek malarstwa na rzecz nowych sposobów kreacji artystycznej i poszukiwania nieznanych przestrzeni dla sztuki.

A jak było w zamierzchłej przeszłości? Pierwsze malarstwo naskalne datuję się na okres sprzed 60 tys. lat. Alfabet znamy zaledwie 4,5 tys. Wpływ zapisu słowa na obraz ewoluował. Od pisma obrazkowego do zapisu fonetycznego. W prehistorii malowidła naskalne mogły służyć wielu funkcjom, ale zawsze były sposobem odnajdywania integracji i tożsamości. To co pozostało w grotach Lascaux, Altamiry czy na syberyjskich skałach jest jedynie częścią rytuałów - zapisem mitów wspólnie ożywianych tańcem, śpiewem i właśnie obrazem. Do dzisiaj ludy Polinezji i Aborygeni korzystają z rysowania znaków jako sposobu na zapamiętywanie. Rytualne tworzenie obrazu jest jednym z najstarszych sposobów zwiększenia zakresu i trwałości pamięci tak potrzebnych w nieprzyjaznym świecie przyrody. Ta mnemotechnika pozwalała na odnalezienie miejsc świętych, terenów łowieckich, źródeł wody, odliczanie czasu czy na przywoływanie mitów. Sam proces powstawania malowideł miał ważną funkcję decydującą często o przetrwaniu.

Paweł Łubowski w swych ostatnich obrazach eksponowanych w poznańskiej galerii Profil w marcu tego roku nawiązuje to takiego sposobu rozumienia sztuki, w którym istotą jest sam proces utrwalony przez malarskie ślady ruchu pędzla. Z tą różnicą, że proces tworzenia obrazu u Łubowskiego nie służy zapamiętywaniu, ale jest dokumentowany w poszczególnych fazach stanowiących o treści przekazu. Jest to odwrócenie sytuacji. Rejestracja i jej odtwarzanie w ramkach cyfrowych umożliwia rekonstrukcję aktu twórczego jako zanimowane wydarzenie. Właśnie ramka cyfrowa stała się ważnym elementem w pracach Łubowskiego – techniczny rekwizyt zastępujący tradycyjne ramki z fotografiami mające przypominać wizerunki bliskich czy ulubione widoki z ostatnich wakacji, które stawiamy na widocznym miejscu albo wieszamy na ścianach w domu lub w pracy. Te małe „memuary” w twórczości artysty stały się środkiem przekazu – elementem refleksji nad czasem, tak jak kiedyś klepsydra czy zegar były symbolami nieuchronności przemijania.” [2] Łubowski wykorzystał ramki cyfrowe w poprzednim swoim cyklu prac p.t. „Zniknięcia”, w którym powrócił do obrazów jakie malował w latach 80. ubiegłego wieku. Technikami komputerowymi tworzył z nich narracje wymazując narzędziami Photoshopa bohaterów uwiecznionych w klasyce malarstwa europejskiego. Postacie z obrazu „ Powrót syna marnotrawnego” Rembrandta giną w mroku, aby pojawić jako figurki porcelanowe czy grupa bóstw leśnych znika z obrazu Poussina „Pan i Syrinks”, by powrócić jako kamienne posągi.[3] (https://www.youtube.com/watch?v=o6ZyiVf9hXI )Tym razem w nowych pracach eksponowanych w galerii Profil artysta wykorzystuje te właśnie doświadczenia z obrazem cyfrowym. Lecz teraz najważniejszy stał się proces powstawania obrazu - od zagruntowania płótna do skończonego obrazu. W pracach malarskich nie maskuje transformacji, jak to można robić w technikach cyfrowych, lecz właśnie je eksponuje. Ślady zamalowywania stają się elementami komponującymi płaszczyznę obrazów. Tworzą one historię, a zarazem jej świadectwo - co stanowi treść prac. Rejestracje poszczególnych etapów powstawania kompozycji tworzą w ramkach cyfrowych animowaną fabułę. Jak w oknach pamięci widzimy historię obrazów. Takie spojrzenie na malarstwo decyduje o jego wizualnych wartościach - o uproszczeniu formy jak i specyfice ekspozycji.

Motyw znikania, transformacji, pustych obrazów pozornie pozbawionych znaczenia przewija się w twórczości Łubowskiego od jej początków. Świadczy to o konceptualnej proweniencji twórczości artysty. Bo czym były „Kamienne fotografie” z przełomu lat 70. i 80., „Transformersy”, białe ceramiczne obrazy z lat 90. czy najbardziej korespondująca z ostatnią ekspozycją w Profilu wystawa „5/50” w Galerii Szyperska w 2009 roku? Łubowski wystawił wówczas „Pustkę (La vide)” Yves’a Kleina. W tym celu zostało wynajętych do ochrony tego mającego już 50 lat dzieła dwóch strażników z bronią i ostrą amunicją, sale były monitorowane, a widzowie nagrywani. Przecież tę samą strategię artystyczną można znaleźć w „Ucieczkach figur geometrycznych z obrazów suprematycznych” czy „Czterech porach roku”. Łubowski powraca do podstaw malarstwa, do jego prostych układów, ale już wzbogacony doświadczeniami technologii cyfrowej, a zarazem przedstawia rzeczywistość taką jaka jest - bez upiększeń i z jej absurdami. Bawi się w iście postmodernistycznym stylu konwencjami, tradycją i nowymi mediami sięgając za każdym razem do naszej pamięci o rzeczywistości i doświadczeń w obcowaniu ze sztuką. Powraca do archetypów, aby przenieść je do obecnych czasów rewolucji informatycznej.

Wystawa „Paweł Łubowski – Malowane historie”, 16-28.03 2016, galeria Profil, Poznań https://www.youtube.com/watch?v=2wb2fGwOi14

 


[1]  Borys Uspieskij, Strukturalna wspólnota różnych rodzajów sztuki na przykładzie malarstwa i literatury, „Ramy” w dziełach sztuk plastycznych, Haga 1973

[2]  Wstęp do wystawy indywidualnej Pawła Łubowskiego p.t. „Zniknięcia” w Galerii Na Piętrze, Toruń, 2013

[3]  Wystawa indywidualna Pawła Łubowskiego „Zniknięcia” w Galerii Na Piętrze w Toruniu Galerii Szyperska w Poznaniu, 2013.  https://www.youtube.com/watch?v=o6ZyiVf9hXI

powrót