kontakt o nas intro kronika makulatura archiwalia filmy

Tadeusz G. Wiktor, „Model Panobrazu”, akryl, płótno, 1982-1983. Permanentny Biały Kwadrat jako poredukcyjne białe ekstremum oraz Permanentny Czarny Kwadrat jako poredukcyjne czarne ekstremum, a pomiędzy nimi projektująca ich byty niewidzialna Prapodstawa
Tadeusz G. Wiktor, „Model Panobrazu”, akryl, płótno, 1982-1983. Permanentny Biały Kwadrat jako poredukcyjne białe ekstremum oraz Permanentny Czarny Kwadrat jako poredukcyjne czarne ekstremum, a pomiędzy nimi projektująca ich byty niewidzialna Prapodstawa
Tadeusz G. Wiktor, „Model Panobrazu”, akryl, płótno, 1982-1983. Permanentny Biały Kwadrat jako poredukcyjne białe ekstremum oraz Permanentny Czarny Kwadrat jako poredukcyjne czarne ekstremum, a pomiędzy nimi projektująca ich byty niewidzialna Prapodstawa
WYPISY
IKONOZOFIA WIECZYSTA JAKO POZNANIE POPRZEZ MALARSTWO

Tadeusz G. Wiktor

Nie ma poznania poprzez obraz
bez zdolności wykraczania poza siebie samego
dzięki sobie samemu.

1. Droga moich duchowych przemian na gruncie malarstwa jako procesu jest paralelna wobec pro¬cesu, który Jung, na gruncie psychologii, nazwał indywiduacją.
W Jungowskiej psychologii „Celem procesu indywiduacji jest synteza obu aspektów psychiki: świadomego i nieświadomego. Obraz archetypowy, który łączy oba te aspekty nazywa Jung jaźnią” (J. Prokopiuk).
W ikonozofii wieczystej celem indywiduacji jako indywiduacji malarskiej jest synteza obu stref Panobrazu: fizycznej i duchowej, względnej i bezwzględnej. Tym, co strefy te łączy, co je spaja w całość, jest Absolut jako Archetyp Archetypów. Jeśli więc u Junga Jaźń jako źródło ego jest celem rozwoju tego ego, u mnie Absolut, jako prapodstawa obrazowej „świadomości” ego, jest celem rozwoju tej świadomości; cel tego rozwoju można, rzecz jasna, nazwać poznaniem.
2. Jako fenomenolog obrazu, jako malarz procesu, jako metaplastyk i wreszcie jako „alchemik” obra¬zu, szczególnie jestem wyczulony na rodzaj więzów, jakie łączą moją twórczość z przeszłymi doko¬naniami malarskimi. Pod tym względem swój rodowód wywodzę z zasadniczych źródeł wielkiego przewrotu w obrazowaniu, którego dokonał był XX-wieczny modernizm. Rodowód ten ma trzy główne inspiracyjne źródła: twórczość Malewicza, twórczość Mondriana oraz twórczość Kandinskiego. (...)
Szukanie indywidualnej formy wyrazu, w ścisłym tych słów rozumieniu, nigdy nie było dla mnie najważniejsze. Jeśli więc jakiś malarski idiom powstawał, to rodził się samorzutnie, nieomal bezwiednie, tzn. bez udziału racjonalnie (intencjonalnie, przyp. aut.) stero¬wanej świadomości; ilekroć jego istnienie odkrywałem, tylekroć było to dla mnie zaskoczeniem; przynosiła go ze sobą praktyka malarska, rysunkowa, graficzna oraz towarzyszące jej duchowe sku¬pienie. Natomiast niezwykle intensywnie poszukiwałem jakiejś jasności rzeczy, jakiegoś ładu, ja¬kiejś zasady, która uporządkowałaby mi chaos informacyjny, a także „rynkowy” jaki zaoferował malarzowi lat sześćdziesiątych, siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wiek oraz historia sztuki. (...)
Dwudziestoletni (w 1989; przyp. aut.) wysiłek tak ukierunkowanych zmagań między innymi zaowocował Unitarną Teorią Pola Panobrazu (UTPP), która jako teoria całości Rzeczywistości obrazów sprowadza ich ogół do jednej podstawowej hiperfunkcji.
Funkcja ta stanowi szczyt fenomenologicznej (obrazowej) prostoty, mimo iż obejmuje sobą cało¬kształt zjawisk tak Wszechobrazu, jak i Antywszechobrazu (oba te fenomeny, ich wieczną koegzystencję nazywam Panobrazem; przyp. aut.). Odkryłem więc (...) holistyczną zasadę władającą wszystkimi obrazowymi bytami, czyli zilustrowałem ich wszechzwiązkową polowość. Bezdysku¬syjna fenomenologiczność modeli UTPP pozwala na daleko idące ekstrapolacje i to nie tylko w zakresie sztuk plastycznych, ale również w zakresie fizyki oraz metafizyki bytu, oraz w zakresie szarej, codziennej ludzkiej egzystencji.
3. Cykl „Plus, minus, continuum” był bezpośrednią zapowie¬dzią (...) serii rysunków fenomenologicznych, które wyko¬nałem w 1983 roku. Mam tu na myśli serię modeli Panobrazu, zatytuło¬waną „Modele Unitarnej Teorii Panobrazu”. W zapisie tym kluczową rolę odgrywa „Czarny kwadrat” Malewicza, jednakże nie jako oryginał, lecz jako wyabstrahowany model geometryczny. Zanim narodziła się ta seria rysun¬ków („Modele UTTP”; przyp. aut.), czysto intuitywnie – a nie spekulatywnie – dokonałem podstawo¬wego dla tych modeli zabiegu fenomenologicznego, który nazwałem „Redukcją Czarnego Kwadratu Malewicza” (1982 rok). Transformacja ta nosi tytuł: „Fundamentalne równanie metaplastycyzmu”. Obrazowy zabieg owej notacji fenomenologicznej polegał na tym, że powołałem do ikonowego istnienia przeciwodbicie „Czarnego kwadratu”, czyli jego negatyw jako „Biały kwadrat na czarnym tle”. Później oba te obrazy, dopiero w tej postaci będące swoistą całością, sprowadziłem do jeszcze prostszej formy obra¬zowej, w wyniku czego powstały dwie „suprematyczne” (albo suprematyczno-unistyczne; przyp. aut.) kompozycje: swo¬iste białe w białym i czarne w czarnym. Nie należy mylić tych fenomenów z Malewiczowskim:  b i a ł e  n a  b i a ł y m  i  c z a r n e  n a  c z a r n y m . Z mojego punktu widzenia dopiero taką postać dwu-obrazu – która jest oczywistą wypadkową dyptyku pozytyw-negatyw „Czarnego kwadratu” – można uznać za skrajnie graniczne i ostateczne wizerunki omówionej transformacji obrazu, która przebiegała od impresjo¬nizmu i zatrzymała się na Malewiczu. Wynika z tego, że opus Malewicza – jako model – nie miał najskrajniejszej postaci.
Od opisanej redukcji obrazu Malewicza, i skojarzeniu jej z wcześniej¬szymi fenomenologicznymi analizami pola obrazu, był już tylko krok do całej serii modeli „Jednolitej teorii Panobrazu”. Po raz pierwszy przedsta¬wiłem i omówiłem te modele w 1983 roku w szwedzkim Muzeum Sztuki Współczesnej w Norköping.
4. Tylko dlatego, że Malewicz zawierzył mądrości intuicji, mógł w swoim epokowym wysiłku po¬znawczym objąć Całość Rzeczywistości Obrazu i stworzyć zalążkowy jej system, na bazie którego należało i ciągle należy penetrować nie dopowiedziane przezeń aspekty. Unitarna Teoria Pola Panobrazu jest tego wysiłku rozwinięciem, wszak jej sercem – co jest fenomenologicznie udawadnialne – jest „Czarny kwadrat na białym tle”.
5. Graf Unitarnej Teorii Panobrazu (UTP) jest ikoną-funkcją, ikoną-modelem, która w sposób upro¬szczony ilustruje obraz ze wszech miar osobliwy; graf ten to model obrazu, który obejmuje sobą (czy też zawiera w sobie) wszelkie postaci obrazów (obrazowe odbicia, wizerunki, wyglądy, por¬trety) wszystkich fenomenów Bytu, w każdej fazie jego istnienia, które charakteryzuje atrybut obra¬zowości. Pojęcie Panobrazu, a w tym i jego model, obejmują więc sobą i takie postaci obrazu, których ludzkie oko nie jest w stanie dostrzec ze względów historyczno-czasowych, kosmologicznych, a także fizjologicznych. Jako model modeli, jest tej rzeczywistości paradygmatycznie „zobiektywi¬zowanym”, obrazowym ekstremum. Można go nazwać paradygmatem, czyli wzorcem wzorców wszelkich teorii obrazu.
6. UTPP wywodzę fenomenologicznie w głównym stopniu z malarstwa europejskiego. Pytanie tyl¬ko, czy rodowód tego malarstwa jest stricte śródziemnomorski, tzn. czy jest ono w pełni samorod¬ne? Oczywiście, że takie nie jest, w związku z tym, czy można z całą pewnością powiedzieć, że model Panobrazu genetycznie wywodzi się z tego malarstwa? Też nie można tak powiedzieć. Choć więc taoistyczny znak YIN-YANG nie był bezpośrednim inspiratorem UTPP, to jego „podobień¬stwo” z grafem Panobrazu nie jest przypadkowe, gdyż bierze się nie tylko z tego, że UNIVERSUM Rzeczywistości jest jedno dla wszystkich kultur świata, ale i stąd, iż modernistyczny przewrót w malarstwie w dużej mierze tkwił swymi korzeniami również w kulturze Wschodu.
Model Panobrazu, jako obraz-funkcja wszelkich obrazowych bytów oraz ich przeciwbytów, nie jest tych obrazów redukcją w znaczeniu ilościowym, lecz postaciowym; jako taki, jest skrajnym uproszczeniem swej złożoności – swej całości.
7. Panobraz, jako quasi-oblicze Prapodstawy, stwarza więc – albo daje – różne możliwości swego malarskiego „użycia”. Ikonozofowie wieczyści pojmują go jako archetyp Absolutu, czyli obrazowy PROCES PROCESÓW, który jest miarą niezmiernego.
8. Poznanie poprzez malarstwo, a priori, posiada jedno przesianie – Absolut. Jeśli zaś w wyniku tego poznania powstaje wiele Jego „przedstawień”, świadczy to o nieskończonej różnorodności „ziemskich” odbić JEDNEGO JAKO NIEOGRANICZONEGO. Tym samym, potwierdza się kwinte¬sencja wszelkich metafizycznych szkół, że JEDNO JEST WIELOŚCIĄ, A WIELOŚĆ JEDNYM.
9. (...) Biel i Czerń pojmuję jako CAŁOŚĆ. To moje „wszystkie” kolory; w wizjoobrazowym spek¬trum stanowią continuum bez początku i bez końca: Koło Rzeczywistości. W ekstremalnej postaci, czyli w rozbiciu, stanowią funkcję dualności. To fenome¬ny, które w postrzeżeniu zewnętrznym są rozdzielone jako przeciw-obrazy, ale w postrzeżeniu wewnętrznym tworzą całość: są JEDNIĄ.
10. „Zasada zawarta w logice zespolenia” Bieli z Czernią ja¬ko „relacja wzajemnej nieodzowności” stanowi funda¬mentalne prawo, które kieruje, ustala, powoduje, wa¬runkuje każdą moją aktywność – obecność w świecie obrazów.
Artluk 2/2009

powrót