kontakt o nas intro kronika makulatura archiwalia filmy

Max Frey, „Rotor”, instalacja, 2005. Fot. Archiwum M. Freya
Max Frey, „Rotor”, instalacja, 2005. Fot. Archiwum M. Freya
Max Frey, „Rotor”, instalacja, 2005. Fot. Archiwum M. Freya
ROTOR

Max Frey

Rotor (wirnik) to urządzenie, którym zajmuję się już od dłuższego czasu. Początkowo miałem w głowie obraz wiatraka wyposażonego w światło i generującego prąd w celu stworzenia ogromnych maszyn świetlnych dla krajobrazu.
Ażeby uzyskać małe robocze modele, zacząłem początkowo przebudowywać wentylatory sufitowe. Przy tym śmiałym przedsięwzięciu szybko okazało się jednak, że adaptacja gotowych wentylatorów była równie skomplikowana jak też bezsensowna, dlatego zacząłem tworzyć własną konstrukcję, która wykształciła się w międzyczasie jako niezależna praca. Powstał dwuskrzydłowy rotor mający średnicę dwóch metrów, wyposażony w 22 świecące diody i osiem świecących mini-rur (z tworzywa). W oparciu o bezwładność ludzkiego oka w czasie wirowania rotora powstaje kolisty rysunek świetlny.    
Pokazane tu obrazy są efektem długich naświetlań, a rysunki wydają się być pełniejsze, niż w momencie samego procesu bezpośredniej obserwacji. Prędkość rotora jest wybrana w ten sposób, ażeby odbiorca musiał „bawić się“ ze swoja percepcją, by osiągnąć taki efekt. Mnie chodzi przede wszystkim o różnorodność ogniska (światła). Przy dłuższej obserwacji możliwe jest przejście w stan pewnego rodzaju medytacji, która jest nam znana chociażby z obserwacji ognia. Silne sygnały świetlne manifestują się częściowo na siatkówce oka w ten sposób, że w końcu dochodzi do kopii obrazów (widzianych wcześniej, czyli w tzw. powidoku).
Kolejność następowania po sobie świateł ma miejsce poprzez stworzone optyczno-analogowe oprogramowanie, które tworzy dużą część instalacji. Każde źródło światła zasilane jest osobnym kablem. Ten kabel prowadzi przez styki ślizgowe, które zaopatrują wirnik w prąd, do obłożonych miedzią i krążących dookoła płytek drukowanych. Na tych płytkach drukowanych (tarczach) naświetliłem i wytrawiłem obrazy.
Kable ślizgają się po tych płytkach i przewodzą prąd, jeśli natrafią na miejsca obłożone miedzią. Następnie optyka określa płytę kierowniczą, czyli oprogramowanie. Można więc stwierdzić, że oprogramowanie płyty kierowniczej określane jest przez optykę.
W tym przypadku proces działania urządzenia jest przeciwny do tego, jaki najczęściej występuje w sytuacji zwyczajowego postępowania z tego typu urządzeniami. Według zasad, decydującym byłoby wyobrażenie o wyniku końcowym i dlatego odpowiednio do tego przygotowano by oprogramowanie. A w tym przypadku to ja określam optykę oprogramowania, a także punkt wyjścia (a nie wynik końcowy).   
W tej pracy program składa się z pięciu tarcz. Cztery z nich kierują światłem, na nich znajdują się obrazy konstrukcji rotora. Piąty krążek kieruje napędem innych silników i troszczy się o ciągle zmieniającą się kolejność światła. Na tym krążku znajduje się zdjęcie obrazu światła włączonego rotora, który jest już sterowany przez cztery inne tarcze. Tutaj chodzi, że tak powiem, o system samooddziałujący.
Ten rotor jest obecnie pojedynczym egzemplarzem, który buduję i rozwijam już w międzyczasie od czterech lat, tak że w zasadzie nie posiada on już żadnej ze swych pierwotnych części. Podczas gdy na początku musiałem ciągle używać narzędzi, by uruchomić rotor, obecnie działa on w zasadzie cały czas. Fakt, iż zacząłem zajmować się tym projektem bez posiadania jakichkolwiek specyficznych umiejętności w tym zakresie, czyli jako samouk, niekoniecznie pomagał w postępowaniu prac. Z drugiej strony pojawiły się interesujące rozwiązania, które prawdopodobnie nie pojawiłyby się w przypadku profesjonalnego postępowania.  
W tej instalacji ważnym dla mnie jest również fakt, iż wszystkie części techniczne są widoczne, tak że z jednej strony podczas dokładnej obserwacji funkcjonowania tego urządzenia możliwym jest uzmysłowienie sobie jego działania, a z drugiej strony same te części składowe wraz z kablami tworzą pewien układ wchodzący w skład elementów obrazu urządzenia.  
Tłum. Zofia Moros
Artluk 4/2007

powrót