kontakt o nas intro kronika makulatura archiwalia filmy

Łukasz Korolkiewicz, „Obiekt”, olej, 2009. Fot. archiwum autora
Łukasz Korolkiewicz, „Dom”, olej, 1987. Fot. archiwum autora
Łukasz Korolkiewicz, „Pan Wiwisektor”, olej, 1999. Fot. archiwum autora
TAJEMNICA NIEOCZYWISTOŚCI

Łukasz Korolkiewicz

Jako zamiłowany voyeurysta – świata doświadczam pasywnie, zadowalając się kontemplacją, obserwacją bierną. Każdy obraz to tak naprawdę rekonstrukcja przeszłości. Ale nie tylko. Punktem wyjściowym jest, jak wiadomo, kadr fotograficzny. Klatki pamięci kolekcjonera, który gromadzi chwile kapryśnie i bez określonego klucza. Może on zresztą istnieje, tyle że nieuświadomiony, nie wiem. Być może widzę i maluję to, co mam już w sobie. Świat musi się odbić w moim wewnętrznym lustrze, wtedy jest jakby gotowy i ja się – to ważne – na niego otwieram. Może więc temat obrazu jest zdeterminowany, a przypadek to tylko wewnętrzny impuls, który mowi mi: to może być ciekawe, może ci się przydać dziś, lub jutro – zatrzymaj to na kliszy. Chwila – zamrożony moment czasu – wędruje zazwyczaj do archiwum. Czeka, aż inny głos powie: teraz to wykorzystaj.Wówczas następuje malarska transpozycja, czyli przetworzenie – praca nad obrazem. Jest mozołem, ale i przygodą. Niekiedy wówczas punkty czasu krzyżują się lub nakładają na siebie. Na przykład w pewnym miejscu z wczoraj pojawia się ktoś inny, sprzed wielu lat, albo jakiś przedmiot wędruje przez przestrzeń i czas. Często zresztą pojawiam się ja sam, czego dowodem autoportrety i kryptoautoportrety. Obrazy, pomimo ich wyraźności, są często zagadkowe. Nie wiadomo co znaczą – do końca. Pod powierzchowną realnością kryją się stany psychiczne i one są chyba prawdziwymi „bohaterami” mojego malarstwa. Rzutowanie własnych nastrojów na pory dnia, wnętrza, krajobrazy czy też odbicia w lustrach sprawia, że dominuje klimat melancholii i trwania w zawieszeniu. Napięcia między wewnętrznym a zewnętrznym. Niekiedy świat ten przybiera wyraz groteskowy lub parodystyczny – rzeczywistość zamienia się w „materię snów”. Przestrzeń bywa niejasna, tak jak powierzchnia zakurzonego lustra naświetlona gwałtowną smugą słońca – kryjąca „pod spodem” inną sferę. Każdy człowiek ma zresztą, ten „spód”. Wstydliwy i skrywany. Moim tematem jest też świadomość pustki i „dekoracji” wokół nas, nuda, wycofanie się z życia, stan zawieszenia, rzeczy odarte z potocznych znaczeń. Tajemnica nieoczywistości. Traktujmy to umownie – pisanie o czymś, co z definicji ma zostać poza dyskursem, jest paradoksem. Gdybym mógł to opisać, nie próbowałbym malować.
Artluk 2/2010

powrót