kontakt o nas intro kronika makulatura archiwalia filmy

Vahap Avşar, „Supreme ist”. Fot. Archiwum V. Avşara
Vahap Avşar, „Hotel Europa”. Fot. Archiwum V. Avşara
KIM JEST VAHAP AVŞAR?

Vahap Avşar

Urodziłem się w mieście Malatya w 1965 r. Mój ojciec pochodził z małej wioski w górach. Jako pięcioletnie dziecko został porzucony, gdy jego ojciec zmarł, a matka ponownie wyszła za mąż. Pokonał wiele trudności i imał się licznych zajęć, aż w końcu wrócił do wioski około 1960 roku i poślubił piętnastolatkę imieniem Rukiye. Zamieszkali w małym pokoju w pobliskim mieście Malatya. W 1962 r. ojciec musiał iść do wojska. Gdy po trzech latach powrócił ze służby, w małym wynajętym pokoju w glinianej chacie na skraju Malatyi urodziłem się ja. Ojciec pracował ciężko, a moja matka oszczędzała przyniesione przez niego pieniądze. Ich sytuacja finansowa poprawiała się jednak bardzo powoli, a chcąc polepszyć standard życia, często zmieniali miejsce zamieszkania.
Chodziłem do dobrej szkoły podstawowej tuż przy moim domu. W naszej okolicy mój brat i ja byliśmy szanowani za dobre maniery, a moi rodzice za swą szczodrość. Powtarzali nam, że musimy ciężko pracować i dobrze się uczyć, żeby dobrze nam się wiodło w życiu. Moi rodzice nie chcieli, żebyśmy się wyróżniali jak inne alewickie dzieci, więc na ich prośbę ukrywaliśmy nasze pochodzenie. W szkole szło nam dobrze. Gdy miałem pięć lat otrzymałem państwową nagrodę w dziedzinie malarstwa i od tego momentu nie myślałem o niczym innym niż malowanie.
Do 1970 r. Malatya była podzielona. Alewici zwykle mieszkali w biednych dzielnicach; nie chodzili do meczetu. Zamiast tego przyjęli sufizm. Najczęściej byli liberałami, którzy wierzyli w sekularne państwo wprowadzone przez Atatürka, a w skrajnych przypadkach sympatyzowali z socjalizmem pochodzącym z sąsiadującego Związku Radzieckiego. Grupy sunnitów, zwykle fundamentalnych muzułmanów z politykami na czele, lokalny rząd i policja w całej wschodniej Turcji chciały się pozbyć „niewierzących” alewitów. Ulice i szkoły stawały się więc coraz bardziej upolitycznione i niebezpieczne. Na porządku dziennym były pobicia i zabójstwa młodych alewitów oraz palenie alewickich domów.  Ze strachu przed śmiercią nasza rodzina tygodniami siedziała zamknięta w domu; raz trwało to nawet miesiąc. Byłem zadowolony, że musiałem siedzieć w domu i mogłem malować. Jednak moi rodzice nie mogli znieść, że w tak trudnym czasie zajmowałem się malowaniem – chcieli, żebym przestał.
Gdy szabrowanie alewickich domów i mordowanie ich mieszkańców nasiliło się, nie mogliśmy już więcej pozostawać w ukryciu. Zamożna okolica, która dawała nam wcześniej schronienie, nie była już bezpieczna. Pewnej nocy obudził nas hałas wybijanych kamieniami okien w naszym domu. Mój ojciec potraktował ten sygnał poważnie – postanowił porzucić wszystko i ruszyć na zachód, do dużego, bardziej liberalnego i tolerancyjnego miasta. Sprzedał wszystko co mógł za gotówkę i w lecie udaliśmy się na zachód z naszym dobytkiem zapakowanym na ciężarówce. Przejechaliśmy Anatolię; droga wydawała się nie mieć końca.
Zamieszkaliśmy na przedmieściach, w domu otoczonym sosnami. Fascynowała mnie ta zmiana geografii, miasta, morza i ludzi. Jednak mojej matce i ojcu bardzo się to nie podobało; nikogo tam nie znaliśmy i brakowało nam podstawowych udogodnień, włączając w to bieżącą wodę. Mój ojciec bez powodzenia kilka razy próbował założyć własny interes. Po roku skończyły się nam pieniądze, a ojciec zaczął znikać na kilka dni, a raz nawet kilka tygodni. Nową szkołę rzuciłem po trudnym do zniesienia pierwszym roku. Kilkukrotnie próbowałem podejmować pracę, między innymi jako uliczny sprzedawca simitu (rodzaj ciastka), wytwarzałem biżuterię z paciorków, pracowałem w supermarkecie. Chciałem być artystą a nie sprzedawcą, lecz moja rodzina była temu przeciwna. Dlatego też w wieku siedemnastu lat odszedłem z domu i znalazłem galerię, w której mogłem sprzedawać obrazy.
Próbowałem naśladować klasyczne, lokalne malarstwo pejzażowe, zauważyłem jednak, że klienci wolą impresjonistyczne widoki szwajcarskich Alp i martwe natury przedstawiające kwiaty. W 1983 wynająłem przestrzeń użytkową na bocznej ulicy Bornovy i nazwałem ją Galerią Avsara. Malowałem na tyłach, a w pomieszczeniu wychodzącym na ulicę wystawiałem i sprzedawałem obrazy. Po ukończeniu ponad tysiąca płócien postanowiłem wrócić do szkoły, by dostać się potem na Akademię Sztuk Pięknych w Istambule. Podczas ostatniego roku studiów cały czas malowałem.
W 1985 r. przyjęto mnie na nowo otwarty wydział artystyczny w Izmirze. Szkoła istniała od roku, charakteryzowało ją stymulujące środowisko i „świeży”, energiczni wykładowcy, tacy jak Cengiz Çekil. Çekil studiował w Beaux Arts w Paryżu w późnych latach siedemdziesiątych i był pod silnym wpływem ruchu konceptualnego skupiającego się wokół wydarzeń roku 1968. Pokazał moje prace na dwóch dużych wystawach, na których poznałem też dzieła Sarkisa, Füsuna Onura i kilku innych artystów tworzących konceptualne instalacje. Sztuka instalacji była w Turcji nowym zjawiskiem, którym zajmowała się jedynie garść artystów, zwykle wykształconych na zachodzie i odrzuconych przez establishment. Większość galerii pokazywała jedynie obrazy i rzeźby wykonane głównie przez profesorów czołowych akademii w Istambule i Ankarze.
W szkole artystycznej w Izmirze spędziłem kilka lat, pracując z Çekilem, który działał na rzecz zrewolucjonizowania sztuki tureckiej. Jego plan polegał na zastosowaniu zachodnioeuropejskich strategii sztuki konceptualnej do społecznej i politycznej sytuacji w Turcji. Próbował w ten sposób znaleźć unikalną formę wypowiedzi. Chciał, żebym pomagał mu w tej misji. Większość dnia pracowaliśmy na uczelni, a nocy – w jego mieszkaniu. W tamtym okresie stworzyłem kilka instalacji takich jak „Living Picture” oraz „Camouflage”.
Po uzyskaniu dyplomu, w 1989 r. dostałem posadę na wydziale malarstwa na Uniwersytecie Bilkent.  
W Bilkent pracowałem z Vasifem Kortunem, kuratorem, właśnie przyjechał do Ankary z USA.  Krotun bardzo wspierał moje podejście do sztuki, które zwykle postrzegano jako zbyt polityczne i niebezpieczne. W Bilkent spędziłem pięć lat studiując, malując i pisząc o sztuce.  Pomiędzy 1990 i 1991 r. pracowałem nad serią obrazów przedstawiających postaci Atatürka i mężczyzn z reklam Marlboro. Rok pracowałem w Atliers Arnheim w Holandii, gdzie miałem dwa pokazy: jeden w Cosco w Utrechcie i drugi w W139 w Amsterdamie. Tam też w 1992 wykonałem instalację „Come Whoever You Are”. Praca została pozytywnie odebrana w Holandii, więc pokazałem ją drugi raz na piątym biennale w Hawanie na Kubie. W Turcji natomiast „Come Whoever You Are” przyjęto milczeniem i od tamtej pory nie wystawiłem jej więcej.
Ta walka trwała nawet w momencie, gdy zacząłem współpracować z nowymi wykładowcami  – Selimem Birselem i Claudem Leonem. Połączyliśmy siły i wspólnie byliśmy kuratorami Gar Show w Ankarze w 1995 r. Na Gar Show pokazaliśmy kilka znaczących instalacji wykonanych przez ważnych artystów alternatywnych specjalnie z myślą o miejscu, w którym były pokazane, czyli dworcu głównym w Ankarze. Lokalne władze zamknęły wystawę dzień po otwarciu ze względu na treści polityczne. Wydarzenie to przyspieszyło mój wyjazd z Turcji.
Lexy Funk spotkałem w rezydencji artystycznej Art Omi. Wspólnie pracowaliśmy nad projektami artystycznymi, a między 1996 i 1997 próbowaliśmy prowadzić filmowe studio produkcyjne. W końcu założyliśmy Crypto Inc. – firmę, która projektuje linię ubrań Brooklyn Industries. W 1998 zdecydowałem się porzucić świat sztuki. Spędziliśmy dziesięć lat, ucząc się jak projektować, produkować i wprowadzać na rynek Brooklyn Industries, innowacyjną markę odzieżową w Nowym Jorku.
Wróciłem do sztuki w 2008 r., gdy zdałem sobie sprawę, że misja została ukończona. Udało mi się stawić czoła wyzwaniu, jakim było stworzenie marki cieszącej się powodzeniem firmy. Przekazałem komu innemu moje obowiązki w firmie i wróciłem do tworzenia sztuki w pełnym wymiarze. Obecnie mam studio na Brooklynie w Nowym Jorku i pracuję nad nowymi oraz kilkoma niezrealizowanymi projektami z okresu ostatnich dziesięciu lat.
Artluk 3/2010
 

powrót