kontakt o nas intro kronika makulatura archiwalia filmy

Bartek Jarmoliński, „Antyatlas”. Fot. Archiwum B. Jarmolińskiego
Iwona Demko, „Pieszczoty 2”. Fot. Archiwum I. Demko
NIEFORMALNY DUET - DEMKO & JARMOLIŃSKI

Marian Stępak

Pretekstem do refleksji na temat wspólnych projektów realizowanych przez Iwonę Demko i Bartka Jarmolińskiego stała się ich kolejna wystawa p.t. „Versus” w Galerii Sztuki Sztuki im. Jana Tarasina w Kaliszu w kwietniu 2015 roku. Był to pokaz, podobnie jak wcześniejsze, odnoszący się do artystycznych rozważań na temat kobiecości i męskości.  Demko - absolwenta rzeźby krakowskiej ASP, Jarmoliński – absolwent malarstwa łódzkiej ASP. Demko zajmuje się obiektami - przede wszystkim szytymi, miękkimi formami - wypychanymi różnego rodzaju pakułami (także miękkimi). Jarmoliński maluje, fotografuje, tworzy realizacje wideo. Ten nieformalny duet zajmuje się genderowym problemem, jako priorytetem w ich własnej aktywności twórczej. Jednak, co jest bardzo ważne – obydwoje  rozwiązują go na odmienne sposoby. I nie jest to dyktowane powodem medialnych dyskusji, które przetaczają się w naszym kraju w ciągu ostatnich miesięcy. Już od kilkunastu lat podejmują wątki odnoszące się do identyfikacji płci. Na ich wspólnych wystawach dochodzi do swoistego rodzaju konfrontacji, bowiem obydwoje operują dla siebie tylko charakterystycznym warsztatem i formą wypowiedzi artystycznej. Co, wobec tego, tak szczególnego tkwi w fenomenie tego duetu? Po pierwsze – tożsame lub bardzo zbieżne są ich zainteresowania, które podejmują w swojej sztuce. Po drugie – ich projekty są spójne, mimo indywidualności, którą prezentują jako odrębne osobowości.

Magdalena Ujma w folderze towarzyszącym kaliskiej wystawie napisała m.in. tak: „Wspólna wystawa Iwony Demko i Bartka Jarmolińskiego nazywa się Versus i obraca się wokół pytania: czym jest prawdziwa kobiecość i czym jest prawdziwa męskość. Już samo postawienie sprawy wskazuje na intencje twórców. Pytanie bowiem jest zasadnicze i postawione bezpośrednio, jakby rzucone prosto w twarz każdemu z nas – widzów tej wystawy. Nie ma tu miejsca na jakiekolwiek niuanse: takie sformułowanie wskazuje jasno, że autorzy uczestniczą we współczesnych dyskusjach o kulturze i o płci – biologicznej i kulturowej, być może pragną także stworzyć jakieś nowe jej rozumienie, bądź poszerzyć stare jej definicje. Autorzy pragną to pytanie zadać nam, którzy tę wystawę oglądamy. Musimy się do tej kwestii odnieść, przemyśleć ją, zastanowić się nad własnym zdaniem”.

Znając artystów i ich twórczość od kilkunastu lat, po raz pierwszy obejrzałem ich projekt w  2011 roku w Galerii 011 w toruńskim klubie Od Nowa. Wystawa p.t. „Saint M” składała się z dwóch części, które tworzyły integralną całość. Bartek Jarmoliński zaprezentował obraz przedstawiający Michaela Jacksona na podobieństwo „ołtarzowego”  Michała Archanioła walczącego ze smokiem. Inscenizacja, tworząca otoczkę do obrazu, celowo przypominać miała dekoracje kościelne. Na przeciwległej ścianie Iwona Demko umiejscowiła, charakterystyczny dla niej miękki, różowo - fioletowy i połyskliwy półprzestrzenny obiekt „Saint Mother”.  Obydwie prace połączyła lina w formie kłączy, niczym pępowina. "Saint Mother" według artystki, to Matka Polka pełna największych poświęceń i bezgranicznego oddania. Iwona Demko wypowiedziała się o swojej realizacji w sposób kategoryczny, pozwalając sobie przy okazji na komentarz do sytuacji kobiet w społeczeństwie: „Mit Matki Polki nie jest bezcelowy. Ma wykształcić kobietę - matkę, która w cierpieniu i bez słowa żalu będzie opiekowała się dzieckiem rezygnując z siebie i z prawa do własnej niezależności czy przyjemności. Matka Polka ma być również samowystarczalna – ma pracować zarobkowo, opiekować się dzieckiem, radzić sobie, gdy zabraknie ojca dziecka i gdy państwo nie zapewnia opieki… Mit Matki Polki powstał w końcu XVIII wieku w czasie rozbiorów. Kiedy państwo polskie przestało istnieć, kobiety otrzymały specjalne zaproszenie do wspólnoty narodowej. Wcześniej Rzeczypospolita była męską sprawą, a kobiety nie miały żadnych funkcji publicznych. Sytuacja zmieniła się wraz z rozbiorami. Wszyscy stali się potrzebni, a każdy miał swoje zadanie. Mężczyźni musieli odzyskać niepodległość, a misją kobiet stało się macierzyństwo. Miały rodzić synów i wychowywać ich w duchu patriotycznym, aby potem poświęcać ich w walce za ojczyznę. Można powiedzieć, że pełniły role reproduktorek narodu”.[1]

Odwołanie się Jarmolińskiego do zmarłego dwa lata wcześniej Michaela Jacksona wpisało się w tworzony przez artystę cykl „Santo subito”. Ukazanie kultowego wokalisty jako św. Jerzego walczącego ze smokiem było bardzo świadomym zabiegiem artystycznym. W ten sposób Jarmoliński podnosi w swojej twórczości problem dwóch sfer - sacrum i profanum. Jest to wyraźnie nakierowana refleksja na temat wartości, które cenimy sobie najbardziej jako ogół społeczeństwa. A cenimy, to co łatwo przyswajalne, tanie i tandetne. W związku z tym, podobnego typu upodobania wdarły się również w sferę sacrum. Stąd konsumpcyjny i coraz bardziej zlaicyzowany charakter świąt oraz, niejednokrotnie obrzędy religijne nabierające cech medialnych widowisk. Dlatego też dawnych świętych zastępują z wielkim powodzeniem ikony lansowane przez środki masowego przekazu. Stąd koncerty dla mas, które tych ikon wyczekują i je uwielbiają. Bartek Jarmoliński  swój artystyczny warsztat w znakomity sposób potrafi połączyć z popkulturową manierą obrazowania.

Artysta w 2014 roku w wywiadzie z Konradem Michalakiem powiedział:  „Większość rzeczy, których doświadczam i które mniej lub bardziej mnie dotykają, z którymi mam do czynienia odbija się w mojej twórczości. Nie chcę mówić o czymś, czego nie doświadczyłem, nie przeszedłem. Takich tematów nie poruszam. Myślę, że ironia i absurd w jakiejś mierze są w wielu moich pracach, bo to odzwierciedlenie rzeczywistości, której nie chcielibyśmy oglądać, a która jednak jest częścią naszej egzystencji. To jest cały nurt sztuki krytycznej. Czasem myślę, że do tego nurtu mi blisko”. [2]

Projekt „Saint M” Demko & Jarmoliński był próbą odniesienia się  poprzez sztukę do podstawowych wartości ludzkich – walki dobra ze złem. Postawieniem pytań: z czego wynika to kim i jacy jesteśmy; co sobą reprezentujemy. Wówczas w Toruniu, uświadomiłem sobie, iż Demko i Jarmoliński to twórczy duet, który łączy wspólna idea. Od tamtego czasu postrzegam artystów zarówno jako dwa rozdzielne zjawiska, ale również jako osobowości świetnie się dopełniające.  Tożsame dla nich to proweniencja ich twórczości, wywodząca się z popartu i szeroko pojętej popkultury oraz postrzeganie współczesnego świata, niosącego ze sobą wiele zagrożeń, ale i zarazem nieporozumień. Pierwszy wyznacznik postrzegam jednak jako rozdzielność, bo Demko i Jarmoliński wypracowali swoje własne stylistyki. To ich od siebie odróżnia. Jednak to co bardzo do siebie przyciąga w sposób niezwykle mocny, to identyfikacja własnych płci, rozumianych jako uniwersum. Kaliska wystawa Versus stała się na ów czas swoistego rodzaju podsumowaniem, ale i zarazem – w moim odczuciu – pewnego rodzaju przesileniem. Na pewno na inny sposób obrazującym ważny dla nich problem. Demko nie wyeksponowała tak charakterystycznych dla siebie miękkich, różowych obiektów. Jarmoliński nie pokazał nic ze swoich „cooltowych” obrazów. Był to pokaz skromny, doskonale wpisujący się w przestrzeń galerii. Wyodrębnione zostały wyraźnie kontrastujące ze sobą dwie osobowości. Iwona Demko, z niezwykłą lekkością i urodą, zaprezentowała  zestaw fotograficznych plansz z męskimi robótkami, którymi zajmuje się na co dzień jako artystka i pani domu. Ona - delikatna kobieta ze szlifierką kątową, spawarką, wiertarką. Bartek Jarmoliński poruszył kilka wątków, ale przede wszystkim  poprzez zestaw fotografii - on jako mężczyzna, pokazał siebie jako osobę kruchą i zalęknioną. Powciskał swoje skulone nagie sylwetki w kartony, zwracając uwagę na fakt, że facet postrzegany jako silny i zdecydowany może mieć problemy z odnalezieniem siebie we współczesnym świecie. Artyści w swoim projekcie Versus w wyraźny sposób odnieśli się, z jednej strony do swoich artystycznych fascynacji, z drugiej pokazali swoje odmienności. W tych odmiennościach jest istotna różnica. W naturalny sposób dotyka pojęcia płci. Magdalena Ujma w dalszej części swojego tekstu poruszyła ten problem w ujęciu historycznym: „Pojęcie płci zakłada istnienie różnicy. W mitycznych czasach istniała jedność ludzi, lecz została na zawsze utracona. Arystofanes w Uczcie spisanej przez Platona opowiadał, że kiedyś na świecie żyły trzy płcie: męsko-męska, kobieco-kobieca i męsko-kobieca. Istoty ludzkie były podwójne i miały formę idealną – kuli. Potem zaś pojawił się podział i unia ciał zniknęła, a ludzie przez wieki coraz bardziej oddalali się od siebie. Nie pamiętamy już o pierwszym zespoleniu ciał i płci”. Wystawa kaliska duetu Demko & Jarmoliński  w moim odczuciu była pięknie zobrazowaną plastycznie opowieścią, nie tylko o oddalaniu się ludzi od siebie. Lecz również o dwóch przeciwstawnych temperamentach, które na polu sztuki potrafią komunikować się w sposób absolutnie pełny. Ich porozumiewanie na różnych płaszczyznach przybiera różnorakie formy i ma to odbicie w kolejnych, zawsze intrygujących projektach. Artyści , dzięki swoim realizacjom wpisują się w dyskurs dwojakiego rodzaju - zarówno ten o płci, tak nagłaśniany ostatnio, jak i o kulturze. O roli kultury wysokiej w naszym życiu i masowej magmie, która zalewa nas ze wszystkich możliwych stron.

 


[1]       http://www.iwonademko.art.pl/rzezba/saint_mother/saint_mother_tekst.html

[2]       lodzkagazeta.pl/o-sztuce-i-zyciu/                                                                                                   

powrót