kontakt o nas intro kronika makulatura archiwalia filmy

Jerzy „Jurry” Zieliński, „Smak namiętności”, olej, 1971. Fot. Materiały prasowe Galerii Zderzak
Jerzy „Jurry” Zieliński, „Prawo puszczy”, olej, 1976. Fot. Materiały prasowe Galerii Zderzak
Jerzy „Jurry” Zieliński, „Polski akt małżeństwa”, olej, 1974. Fot. Materiały prasowe Galerii Zderzak
ZIELIŃSKI JERZY „JURRY”
POWRÓT „OBYWATELA ARTYSTY”

Katarzyna Wąs

Jerzy „Jurry” Zieliński uznawany w latach 70. za jednego z bardziej znaczących narratorów życia politycznego w komunistycznej Polsce, przez lata był zapomniany i wyłączony z głównego dyskursu historii sztuki. Galeria Zderzak we współpracy z Muzeum Narodowym w Krakowie wystawą „Powrót Jurry’ego” i monografią artysty przywraca Zielińskiego do grupy artystów wartych zapamiętania.

Zieliński urodził się w 1943 roku niedaleko Paradyża, w niewielkiej podkieleckiej wsi. „Paradis” – jak nazwał to miejsce na jednym ze swoich wczesnych obrazów. W latach 1962-68 studiował na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, początkowo rzeźbę u Alfreda Jesiona, a następnie malarstwo u Jana Cybisa. Mimo że jego twórczość wydaje się być negacją kolorystycznych nauk mistrza, akademicki warsztat dał mu niepowtarzalne wyczucie siły koloru, a doświadczenia z rzeźbą poczucie formy przełożone na dwuwymiarowy język malarstwa.

Jeszcze w okresie studiów założył z Janem Dobkowski grupę artystyczną NEO-NEO-NEO, której zakres działań był tyleż szeroki, co kontrowersyjny w oczach wykładowców. Grupa urządzała akcje happeningowe, także plenerowe, na których odbywało się wspólne pisanie manifestów komentujących archaiczność kapistowskiego sposobu kształcenia młodych artystów, ale i ukazujących absurdalność życia społeczno-politycznego. Autorem tekstów był głównie Zieliński, który pisywał niepokorne komentarze aktualnych wydarzeń, autoironiczne oświadczenia, ale i niepokojące swym smutkiem wiersze.

W latach 70. był jedną z barwniejszych postaci artystycznej sceny Warszawy. Słynął z zakłócania wernisaży i „eleganckich” imprez establishmentu, głośnych zabaw, a nawet bójek w kawiarni „U Hopfera”, gdzie przesiadywał długie godziny, jeśli nie przyjmował w swej pracowni zaprzyjaźnionych praskich pijaczków, którzy nazywali go „obywatelem artystą”. Pseudonim, jakim podpisywał swoje obrazy, to połączenie jego pierwszych imion – Jerzy i Ryszard, czyli Jurry. Sam mówił o sobie Jurry Polska B, przyrównując się z tym, co gorsze i mniej wartościowe. Barwność i intensywność życia jakie prowadził, odzwierciedlają jego obrazy.

Jurry znany jest głównie ze swej twórczości komentującej najważniejsze polityczno-społeczne zjawiska i związane z nimi dylematy egzystencjalne. Sam określał tę działalność jako skromne czuwanie, zobrazowane na jednej z prac pod tym samym tytułem, z cyklu „Zmowy rajskich banitów”. Poważna tematyka prac pełna jest charakterystycznej dla artysty ironii i niejednoznaczności. Ostry wydźwięk politycznych wyzwań podkreślony był przez dosadne, proste tytuły, takie jak: „Prawo puszczy”, „Gołąb niepokoju” czy „Nie wypada”. Najwięcej kłopotów sprawił obraz namalowany na trzydziestą rocznicę Polski Ludowej, przedstawiający zasznurowane biało-czerwone usta. Praca została natychmiast zdjęta przez cenzurę, a artysta wzięty pod obserwację milicji. Nie pomogły wyjaśnienia, że trzy „iksy” to przecież łacińska trzydziestka, … Jurry śmiał się władzy w twarz bo „xxx” to rosyjskie „cha cha cha”. Nie bez powodu obrazy Zielińskiego były nazywane znakami drogowymi PRL-u.

Jednym z bardziej zagadkowych działań Jurru’ego pozostaje cykl helsiński, znaleziony w pracowni artysty po jego nagłej, tragicznej śmierci w 1980 roku. Seria portretów przedstawiająca uczestników Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, która odbyła się w 1975 roku, była najprawdopodobniej zamówieniem, które nigdy nie zostało zrealizowane do końca. Twarze, jakby wycięte kadry z transmisji telewizyjnej, utrzymane w błękitnych barwach z fragmentarycznym „zaśnieżonym” obrazem, przypominają klimat starych odbiorników.

Omawiając twórczość Zielińskiego sytuuje się go głównie w kontekście politycznym, zapominając o pracach związanych z naturą czy erotyką, które artysta w wielu wypadkach traktował zamiennie. Obrazy te zapełnione są organicznymi formami ludzi zlewających się z ziemią, ptaków o płomienistych ogonach, fallicznych roślin. Otaczająca nas natura jest u Zielińskiego pociągająca, zagadkowa, ale i niebezpieczna.

Styl Jurry’ego jest prosty, wymowny, celny. Artysta posługiwał się dużymi plamami jednolitego koloru, bez fakturowości, bez światłocieniowego modelunku. Dysproporcję między sposobem kształtowania obrazu a jego tematyką podkreślały monumentalne rozmiary płócien. Krzykliwe formy zaczerpnięte z języka plakatu zbliżały jego twórczość do pop-artu. Artysta daleki był jednak od jakiejkolwiek próby klasyfikacji swojego działania, dzięki czemu jego malarstwo pozostało uniwersalne.

Konturowość elementów obrazów Zieliński przekładał również na trójwymiarowe obiekty – rodzaj szablonów, nawiązujących do figur z jego obrazów. Wystawa zorganizowana w roku 1969 w tarchomińskich zakładach Polfa prezentowała ażurowe plansze zawieszone wysoko w hali, tak by można było je oglądać z obu stron. Kolorowe, niesamowite kształty zawieszone wśród szarych, odstręczających przemysłowych przestrzeni robiły duże wrażenie na widzach. 

Aura indywidualności i braku pokory Jurry’ego utrwalona została przez obrazy namalowane przez jego znajomych po jego śmierci, m.in.: Wiesława Szamborskiego „Po pogrzebie” (1980), Jana Dobkowskiego „Tren” (1984) czy Włodzimierza Pawlaka „Droga do Jurry'ego Zielińskiego” (1985). Do twórczości Zielińskiego nawiązywali niektórzy członkowie Gruppy, a w ostatnich latach pewne odniesienia można zauważyć w pracach Grupy Ładnie czy Twożywa.

Jak mówi kuratorka wystawy Marta Tarabuła, „teraz przyszedł czas na Jurry’ego”. Jego malarstwo nie straciło na aktualności, jest bardzo współczesne zarówno w formie, jak i w języku, którym się posługiwał. Modna ekspresja płaskiej plakatowej plamy i lakonicznego gestu sprawiła, że jego malarstwo było niezwykle proste, a przez to zapamiętywalne i szczere. Prawda malarstwa nabiera tu nowego znaczenia.

Na wystawie możemy po raz pierwszy od lat 80. zobaczyć prezentowany w całości cykl helsiński, a także obraz „Bez buntu”, pokazywany zgodnie z projektem Zielińskiego z wielkim szmacianym jęzorem, przybitym gwoździem do ziemi. Bezcennym dodatkiem do ekspozycji prac jest książka poświęcona w całości twórczości największego buntownika PRL-u, zawierająca album wszystkich jego prac i wiele ciekawych tekstów omawiających jego działania.

Artluk nr 4/2010

powrót