kontakt o nas intro kronika makulatura archiwalia filmy

Otwarcie wystawy „(Nie) dotykaj! Haptyczne aspekty sztuki polskiej po 1945 roku”, 2015. Fot. Materiały prasowe CSW w Toruniu
Otwarcie wystawy „(Nie) dotykaj! Haptyczne aspekty sztuki polskiej po 1945 roku”, 2015. Fot. Materiały prasowe CSW w Toruniu
OKO W OKO ZE SKÓRĄ
(Nie) dotykaj! Haptyczne aspekty sztuki polskiej po 1945 roku

Mateusz Promiński

Skóra

Codziennie szukam siebie
ja obcy sobie człowiek
uległy barwom
dźwiękom
ciszy

Podporządkowany swoim oczom
i rękom
które wzrusza
miękkość ptasiego pióra

Codziennie siebie szukam

Gdy jestem już blisko
staję nagle bezradna
nad żółtym mleczem
napotkanym po drodze

Myślałam
może kiedy przyjdziesz
odszukam siebie

Ale zanurzona
w twoich dłoniach
znalazłam tylko
własną skórę

(Małgorzata Hillar)

Odwiedzających wystawę (Nie) dotykaj! Haptyczne aspekty sztuki polskiej po 1945 roku wita przedziwny „Królik” – rzeźba Basi Bańdy. Nie futrzany, nie pluszowy – lecz skórzany; ogromny. Ten perwersyjny strażnik placu zabaw, na który wkraczamy, pozwala się dotykać. Z resztą zgromadzonych obiektów jest podobnie – oczywiście zgodnie z instrukcjami pozostawionymi przez artystów, każdy widz może nie tylko podziwiać, ale w pełnym znaczeniu słowa obcować z dziełami – dotykać ich, przytulać. Na niektórych można usiąść, do innych wejść. Jest tak wiele możliwości, a to wszystko w przestrzeni muzealnej! Takiej okazji nie należy zmarnować. Nie zastanawiając się, ulegamy pokusie. Czas na refleksję przyjdzie później. Dajemy uwieść się miękkim fakturom, obłym kształtom. Niczym beztroskie dzieci dotykamy – ciekawi nas szorstkość drewna czy gładkość skóry, z których wykonano część prac. Nasze dłonie wędrują tam, gdzie nie sięga wzrok, eksplorując nieznane terytoria; badając otwory, zagłębienia i fałdy obiektów.

Zaczynamy zatem od  placu zabaw, niezwykłego ogrodu rozkoszy, ale myli się ten, kto uważa, że (Nie) dotykaj!... to wystawa przyjemna i łatwa w odbiorze. Im dalej w głąb, tym ciemniej, intymniej. Ocierając się o „pluszowe futra”, w które ubrano manekiny, stojące tak jak kiedyś Marina Abramović i Ulay w wąskim przejściu  pomiędzy salami galerii, pozostawiamy infantylny świat igraszki. Poważniejemy, dojrzewamy. Wkraczamy w przestrzeń, gdzie zakaz „nie dotykać!” znów obowiązuje, usilnie irytując rozochocony zmysł dotyku. Przychodzi czas na bunt – bunt, który musi ustąpić przed muzealnym regulaminem.

Obok irytacji rodzi się także ogromna ciekawość – ciekawość dotyku, którą musi zaspokoić jedynie spojrzenie. Tylko poprzez wzrok może się on urzeczywistnić w naszej świadomości, choć sztukę haptyczną odbieramy całym ciałem – wszak dotyku doświadczamy nieustannie. Fakturalne zróżnicowanie obrazów zgromadzonych w kolejnej sali, nie pozwala przejść obojętnie obok prac Włodzimierza Pawlaka czy Tomasza Ciecierskiego. Jedne powierzchnie uwodzą nas silniej, inne mierzą, obrzydzają; niekiedy przyprawiają o mdłości. Pracą budzącą w nas skrajne emocje jest „Poduszka z włosów” Krystyny Piotrowskiej. Włosy oddzielone od głowy nie budzą już zachwytu, tracą swój erotyczny charakter, kojarzą się z chorobą. Ich nagromadzenie przywodzi obrazy znane z obozów koncentracyjnych. Włos w talerzu, włos w buzi, w końcu włos na poduszce – odrzuca nas. A przecież tak lubimy bawić się włosami ukochanej osoby.

Niektóre obiekty skomponowano z  gotowych przedmiotów. Bartosz Kokosiński, tak jak i Marian Stępak, wykorzystuje w swych obrazach ubrania – naszą „drugą skórę”, ale również autentyczne przedmioty, które miały bezpośredni kontakt z ludzkim ciałem. „Obraz pożerający scenę batalistyczną” składa się z fragmentów autentycznych umundurowań, broni, a nawet ludzkich kości. Z kolei Krzysztof Gliszczyński rękawiczki zużyte przy procesie tworzenia obrazów, umieszcza w specjalnych „relikwiarzach”, będących namacalnym świadectwem dotyku.

Z każdym krokiem w głąb wystawy świadomość naszej cielesności wzrasta. Odkrywamy tajemnice swoich ciał. Stajemy się mężczyznami i kobietami. Z przestrzeni zdominowanej przez artystów-mężczyzn, wkraczamy do kobiecego buduaru – intymnego, pudrowo różowego świata, który otwiera w sposób symboliczny praca Ewy Partum - „My touch is a touch of a woman”.  

W naszej wędrówce docieramy niezwykle głęboko. Obywamy podróż do wnętrza naszej powierzchowności. Razem z wystawą dojrzewamy – cierpimy i umieramy. Dotykamy się nawzajem, aby poznać samych siebie; dotykamy po to, aby dać życie, aby przetrwać. Ale dotyk to nie tylko przyjemne łaskotanie, czy czułe objęcia. To również ból i śmierć.

O ułomności naszego ciała, jego ograniczeniach i efemeryczności, przypominają „Przekleństwa cielesności” obiecującej artystki Małgorzaty Kalinowskiej, jednej z najmłodszych uczestniczek wystawy.

W dalszym ciągu oglądamy skórę przez niewidzialną lupę, dostrzegając jej niedoskonałości i infekcje. Powierzchnia obrazu nie pokazuje już skóry, jest nią samą! – jak w niezwykłych pracach Magdy Moskwy. Niezdrowa tkanka pulsuje, tak jak płaszczyzny obrazów Pawła Matyszewskiego. W końcu pękamy – niczym rzeźba Beaty Szczepaniak, ale tylko po to aby zacząć od nowa. „Od nowa/odnowa” to tytuł video Aleksandry Ska, który inspirowany odnową biologiczną, zamyka w sposób symboliczny ekspozycję, zachęcając nas do tego, aby przeżyć wystawę raz jeszcze – odbić się od cielesnego dna i podążyć w stronę światła.

Istotną wartością wystawy jest konfrontacja twórców młodych, niezwykle obiecujących z artystami o ugruntowanej już pozycji w powojennej historii polskiej sztuki. A to wszystko genialnie  zakomponowane! Wyrazy uznania należą się kuratorce – Marcie Smolińskiej, której wystawa żyje, umiera i rodzi się do życia na nowo – nie tyle na naszych oczach, ile pod naszą skórą. Bo przecież każdy aspekt naszego życia realizuje się poprzez dotyk – obrzydzenie i pożądanie, śmierć i seks. (Nie) dotykaj!... jest wystawą niezwykle spójną, przemyślaną, gdzie dzieła sztuki dialogują nie tylko z widzem, lecz również między sobą – „Manekiny” Andrzeja Pawłowskiego z pracami Kariny Marusińskiej, „Brzuch-poduszka” Aliny Szapocznikow z „Poduszką” Bartosza Kokosińskiego, czy pracą Beaty Ewy Białeckiej. Zdaje się, że bez subtelności prac Marii Pinińskiej-Bereś nie byłoby młodej artystki – Basi Bańdy. Wiele także odwołań do historii sztuki – „Protezy” Damiana Reniszyna zainspirowała twórczość Roberta Morrisa, a „Object in Possession” Aleksandry Ska to z kolei nawiązanie do rzeźb Constantina Brâncuşiego.

Zdawać by się mogło, że wystawa (Nie)dotykaj!... jest prosta, jednak kiedy uwiedzeni cielesnością prezentowanej sztuki, decydujemy się na odbycie wyprawy w głąb samych siebie, uderza nas jej wielowymiarowość. Dotyczy ona nie tylko różnych aspektów naszej fizyczności, lecz również korespondencji sztuk i tradycji artystycznej. To, co pozornie błahe i przyziemne okazuje  się trudne i bolesne. Świadomi swoich ciał stajemy się bardziej empatyczni. Bo czy właśnie nie skórą doświadczamy świata? Wystawa w toruńskim CSW nie dość, że uzmysławia tę banalną prawdę, ale również akcentuje potrzebę poznawania sztuki najnowszej przy użyciu innych zmysłów. Kiedy oko kłamie, dotyk nie zawodzi.

http://www.toruntv.pl/movie/show?id=6820&search=dotykaj¶m=0&page=1

 

powrót